piątek, 6 listopada 2015

Prolog

  Czas płynie niesamowicie szybko. Jest nie do zatrzymania. Nikt nie może się z nim równać. Chciałabym czasem zatrzymać go choć na chwilę by nacieszyć się szczęściem. Niestety nie da się tego.
  Siedziałam w samochodzie wracając wraz z ojcem i macochą do mojego dawnego domu. To tu w WinterHell się urodziłam. Stawiałam swoje pierwsze kroki przy mamie i tacie niestety mając dziesięć lat moja matka zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Ojciec dalej nie chce mi wytłumaczyć co dokładnie takiego się stało. Mam nadzieję, że kiedyś się dowiem...
  Po śmierci matki zostaliśmy jeszcze z trzy lata w mieście aż mój ojciec dostał lepsza pracę w większym mieście. Od razu pojechaliśmy do Starlight. Wielkiego miasta gwiazd gdzie wszystkie marzenia się spełniają. Tata obiecał mi, że będziemy odwiedzać babcię i pójdziemy na grób mamy...ale zapomniał o tym. Znalazł sobie nową żonę Klarę. Była dosyć młoda miała tak z 25 lat, a tata z 39. Cóż nie jestem na nią zła bo się zakochała ale winię mego ojca za zaniedbanie swoich obowiązków. Po ślubie całkowicie o mnie zapomniał. Nic dziwnego, że stała się tragedia.
  W nosie miałam wszystko. Byłam zdesperowana. Z daleka od babci i mojej jedynej przyjaciółki Evie. Przez trzy lata próbowałam się zaklimatyzować ale nic z tego. W końcu posłuchałam się ojca i poszłam na imprezę. Spiłam się niesamowicie, nie dbała o to co o mnie pomyśli. Dałam się namówić by wracać z pijanymi kolegami i koleżankami. Podczas jazdy stało się to! Wlecieliśmy do wody. Nawet nie wiem jak to się stało. Byłam w śmierci klinicznej przez pewien czas. Gdy się zbudziłam lekarze pytali się mnie czy coś pamiętam. Jedyne co to był jakiś mężczyzna i ruda kobieta nic poza tym.
  Ojciec razem z macochą postanowili więc wrócić ze mną do Winterhell. Chcą zrobić sobie drugi miesiąc miodowy i potem prawdopodobnie zostawią mnie babci.
-Kora co ty taka zamyślona jesteś?-Klara spojrzała na mnie z uśmiechem.
-Nic-powiedziałam cicho-lubię być zamyślona.
-Co za dużo to nie zdrowo-odburknął ojciec.
-Och skarbie przestań. Kora jest po prostu zmęczona.
  Jak zwykle zaczęła mu słodzić, a ten uśmiechał sie zadowolony. Biedna mama...gdziekolwiek jest pewnie martwi się.
-Właśnie Kora mam twoje zdjęcie przed małym wypadkiem.
Wzięłam z jej rąk zdjęcie. Oni lubią nazywać to małym wypadkiem. Udają, że nie było to aż takie ważne. Spojrzałam na fotografie.


Wyglądałam tak żywo. Teraz jestem blada, oczy cały czas sine od niespania, spękane usta i rozwalone włosy. Miałam jedyne nadzieję, że Evie mnie ciepło przyjmie.
-Och jesteśmy już!
 Spojrzałam na znak ,,Witamy w Winterhell'' i od razu poczułam się lepiej. Wreszcie w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz